Raszczyce to wieś położona w woj. śląskim, w powiecie rybnickim, w gminie Lyski. Założona została przed rokiem 1274. Nazwa pochodzi prawdopodobnie od imienia Raszko później Raszczyc. Przez kilkaset lat właścicielami była rodzina Raszczyców (Raszczyckich). Pierwszym udokumentowanym właścicielem był Stefan Raszczyc. Później wieś należała m.in. do rodu von Oppersdorfów, barona Sobka z Koszęcina, czy w końcu do książąt Hohenlohe z Rud.
Dlaczego wspominam o tej wiosce? Bo w dawnych czasach stał tam zamek. Do dnia dzisiejszego zachowały się tylko jego nikłe ślady. Mimo to udałem się do Raszczyc na ich poszukiwanie.
Początki zamku, lub może dworu obronnego, sięgają prawdopodobnie XIII wieku. Warownia stanęła na wzgórzu górującym nad okolicą. Wg zachowanych informacji z 1606 roku, zamek był drewniany, posadowiony na murowanych piwnicach. Obok zamku stał browar, chlewnia i owczarnia na 700 owiec. To w zasadzie wszystkie informacje jakie o zamku można znaleźć w internecie. Brak kompleksowych badań archeologicznych, chyba jest powodem tak znikomej wiedzy na temat tej budowli. Nie wiadomo nawet kiedy i w jakich okolicznościach zamek został zniszczony. Czy został celowo rozebrany? Czy się spalił?
Przyjechałem do Raszczyc w marcową niedzielę, wczesnym popołudniem. Mijanych przechodniów zagadnąłem o ruiny zamku i o drogę do nich. Dowiedziałem się tylko tyle, że z zamku już prawie nic nie zostało, że teren ten ma prywatnego właściciela, który wypasa tam owce, że działka jest ogrodzona, że nie ma dojścia do ruin… No i nie dowiedziałem się, w którym kierunku mam się udać na poszukiwanie tych resztek, które jeszcze się zachowały.
Ponieważ w średniowieczu wszystkie warownie stawiano na wzgórzach górujących nad okolicą, pomyślałem, że i tutaj musiało być podobnie. Rozejrzałem się dokoła, i ruszyłem na pobliskie wzniesienie. Nie prowadziła tam żadna droga ani ścieżka. Miałem nadzieję, że nikt z właścicieli działek przez które szedłem, nie przegoni mnie ze swojej łąki. Jednak wszyscy chyba byli zajęci niedzielnym obiadem, bądź poobiednią drzemką, bo bez niespodzianek doszedłem do wspomnianego ogrodzenia. A kiedy przy płocie zobaczyłem pasącą się owcę, wiedziałem, że obrany przeze mnie kierunek jest prawidłowy. Przeskoczyłem przez siatkę i zacząłem wdrapywać się na pagórek, który pojawił się przede mną. Wzgórze w większości porośnięte jest trawą, tylko jedno zbocze jest zalesione. Dopiero przed samym szczytem zauważyłem to, co pozostało z dawnego zamku. Z daleka ruiny w ogóle nie są widoczne. A kiedy stanąłem na wierzchołku zauważyłem wejście do piwnic.
Wejście do piwnic nie wyglądało zbyt okazale, wręcz na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że w każdej chwili może się zawalić. Zauważyłem, że nad piwnicami została wylana płyta betonowa. Nie wiem kiedy zostało to wykonane, ale beton wyglądał solidnie. To dało mi pewność, że bezpiecznie mogę wejść do środka.
Podziemia nie są zbyt duże, ale w miarę czyste. Z pewnością nie jest to miejsce libacji okolicznych pijaczków, gdyż nie zauważyłem ani w środku, ani wokół budowli żadnych butelek, puszek po piwie czy nawet petów po papierosach. Na ziemi leży trochę gruzu, jakaś stara miska i to wszystko. A samo wnętrze, chociaż małe, prezentuje się naprawdę okazale. Nie spodziewałem się, że czegoś takiego. Raczej małej, na wpół zawalonej piwniczki. To co zobaczyłem, przerosło moje oczekiwania. Piwnica wymurowana jest z kamienia i cegły. Stropy krzyżowo-żebrowe, podpierają pokaźne, ceglane filary. Kilka małych okienek oświetla pomieszczenie. Nie jest potrzebna latarka, by dokładnie przyjrzeć się wnętrzu. Podobnie jak w zachowanych średniowiecznych warowniach, piwnice są niskie i przestronne. W zasadzie to jedno duże pomieszczenie. Nie wiem kiedy zostały wybudowane. Nie ma ten temat żadnych informacji. Najpóźniej mogły powstać w XVI wieku, skoro dokument z 1606 roku o nich wspomina. Ale tylko badania archeologiczne mogą precyzyjnie określić ich wiek.
Kiedy już obejrzałem piwnicę, zacząłem poszukiwać resztek zamku na zewnątrz. Prawie nic nie zostało z dawnych zabudowań. Mury piwnic, które wyrastają ponad ziemię obrośnięte są krzakami i drzewami. Niedługo ich korzenie mogą rozsadzić cegły i kamienie, a woda zacznie lać się do środka. Byłaby to bardzo duża szkoda dla tej budowli. Gdzieniegdzie leżą na kupkach kamienie, pewnie są to pozbierane resztki tej budowli. W kilku miejscach zachowały niewielkie fragmenty murów. Być może są to resztki dawnych kamienno-ceglanych obwarowań? Może pozostałości bramy wjazdowej? Może innych zabudowań?
Teren porośnięty jest drzewami i zaroślami. Część drzew została ścięta. Myślę, że wiosną i latem, kiedy roślinność się zazieleni, trudno będzie wypatrzeć nawet te znikome resztki dawnego zamku.
Pozostałości dawnego zamku w Raszczycach z całą pewnością warte są zobaczenia. Tym bardziej, że jeśli nie zostaną zabezpieczone, niedługo mogą całkowicie zniknąć z powierzchni ziemi. Nie namawiam do odwiedzenia tego miejsca, gdyż jest to teren prywatny. Nie napisałem też w jaki sposób najłatwiej tam trafić, ani nie wstawiłem zdjęć mogących pomóc w lokalizacji tego miejsca. Jednak prawdziwi pasjonaci, jeśli będą chcieli, to odnajdą ruiny zamku.
Myślę, że potrzebne są badania archeologiczne tego terenu. Pozwolą one nie tylko precyzyjnie datować powstanie zamku, ale również fazy jego rozbudowy czy lokalizację innych budowli. Może jakaś grupa pasjonatów postara się o zabezpieczenie i oczyszczenie wzgórza zamkowego. Może w dalszej perspektywie uda się przeprowadzić badania, chociażby na początek tylko georadarem, czy za pomocą lidaru. Wyniki takich badań mogą rzucić nowe światło nie tylko na historię Raszczyc, ale całego regionu.