Kamieniec Ząbkowicki to wieś położona w województwie dolnośląskim, w powiecie ząbkowickim. Jej początki sięgają XI wieku. Najbardziej znanym obiektem na jej terenie jest pałac Marianny Orańskiej. Pałac wybudowany został na wzgórzu. Dojeżdżając do Kamieńca, z daleka już widać wieże neogotyckiego zamku.
Kamieniec Ząbkowicki od XIII wieku był własnością zakonu cystersów. Sekularyzacja zakonów i przejęcie ich dóbr w Prusach nastąpiła w 1810 roku. W 1812 roku, księżniczka pruska Fryderyka Luiza Wilhelmina, siostra króla Prus Fryderyka Wilhelma III, żona późniejszego króla Niderlandów, Wilhelma I zakupiła dobra poklasztorne. W spadku odziedziczyła je jej córka, Wilhelmina Fryderyka Luiza Charlotta Marianna, znana jako Marianna Orańska. Ta, przybywszy do Kamieńca w 1838 roku, postanowiła wznieść tutaj swoją letnią rezydencję. Zaprojektowanie pałacu zleciła znanemu architektowi Karlowi Friedrichowi Schinkelowi. Budowa ruszyła w 1839 roku. Oficjalne zakończenie inwestycji nastąpiło 8 maja 1872 roku. Tuż po II wojnie światowej pałac dwukrotnie płonął. Spowodowało to stopniową dewastację zabytku. Od roku 2012 pałac jest własnością Gminy Kamieniec Ząbkowicki, zaś od roku 2013 został udostępniony turystom. Zwiedzanie możliwe jest tylko z przewodnikiem.
Pałac został wybudowany w stylu neogotyckim, na planie prostokąta. Posiada cztery skrzydła, które tworzą wewnętrzny dziedziniec. W każdym narożniku stoją okrągłe wieże, o wysokości 33 metrów. Do budowy wykorzystany został kamień i cegła. Pałac otacza park w stylu krajobrazowym.
Pałac Marianny Orańskiej jest jedną z wizytówek powiatu ząbkowickiego. Kiedy byłem w tamtych okolicach, nie mogłem pominąć tej atrakcji turystycznej.
Kupiłem bilet wstępu w Punkcie Informacji Turystycznej (czerwony kościółek tuż obok parkingu) i udałem się na miejsce zbiórki grupy. Po chwili nadszedł przewodnik i ruszyliśmy zwiedzać pałac. Pierwsze pomieszczenie, do którego dotarliśmy to stajnie. Wg opowieści przewodnika, żłoby zostały wykonane z białego marmuru, zaś w każdym boksie wisiało kryształowe lustro w którym konie mogły się przeglądać. A boksów podobno było 30.
Ze stajni wyszliśmy na dzieciniec. A tam na uwagę zasługuje studnia z neogotycką obudową z marmuru. Następnie przeszliśmy do ogrodu, zlokalizowanego po wschodniej stronie pałacu. Jego centralną część stanowił basen. Za nim znajdowała się neogotycka eksedra z grotą. Dawniej w grocie znajdowała się rzeźba Apollina.
Z ogrodów udaliśmy się na zwiedzanie wnętrz pałacu. Wcześniej jednak zatrzymaliśmy się na podjeździe dla powozów. Wszyscy chyba znają te widoki z telewizyjnej reklamy (Bolesław Szczodry rozdaje skrzynie ze złotem). Podjazd ma dwa tory, pewnie tyle gości zjeżdżało się na bale, że jeden podjazd to za mało.
Weszliśmy do wnętrza pałacu. Widać, jak wiele pracy jest jeszcze do zrobienia, ile pomieszczeń i korytarzy czeka na remont. Ale też można zobaczyć dotychczasowe wysiłki konserwatorów. Ogrom pracy został już wykonany. Niestety nie zachowało się prawie w ogóle oryginalne wyposażenie. Zostało wywiezione przez czerwonoarmistów w 1945 roku, a to co zostało, albo spłonęło w pożarach, albo zostało rozkradzione. Liczne stare fotografie wiszące na ścianach, pozwalają jednak zobaczyć, jak wyglądały dawniej wnętrza pałacu oraz jego otoczenie.
Trasa zwiedzania biegła przez szereg pomieszczeń. Była sala myśliwska, oglądaliśmy stare meble, na ścianach wisiały portrety m.in. Marianny Orańskiej, ale mnie najbardziej zaciekawiła łazienka. A w niej zachowana oryginalna wanna. Jednak nie taka jaką znamy obecnie, a znajdująca się poniżej poziomu podłogi, wypłytkowana, z siedziskami. Musiał to być nie lada luksus w XIX wieku.
Najbardziej reprezentacyjnym pomieszczeniem była sala balowa, przykryta sklepieniem palmowym. Z niej prowadzi wyjście na duży taras, na którym bawiono się i tańczono. Dzisiaj sala ta nie jest jeszcze wyremontowana. Ściany pokrywają resztki malowideł, które niegdyś musiały się bardzo ładnie prezentować. Podłogi nie ma, ale dzięki temu można zobaczyć jak niegdyś budowane były sklepienia sal, które znajdują się poniżej sali balowej. Możemy natomiast obejrzeć stare fotografie, na których widać dawny przepych tego pomieszczenia.
Zwiedziliśmy jeszcze kilka pomieszczeń, przeszliśmy kilkoma korytarzami. Ciekawym eksponatem był fortepian, własność Marianny Orańskiej. Miałem nadzieję, że wyjdziemy też na dziedziniec wewnętrzny, niestety, mogliśmy go obejrzeć tylko przez szyby. Ale kilka zdjęć udało się zrobić.
Po zwiedzeniu pałacowych wnętrz, wyszliśmy na zewnątrz. Mogliśmy się przyjrzeć temu, co pozostało z dawnych ogrodów i to co udało się już odrestaurować. Kiedyś ogrody musiały zachwycać odwiedzających posiadłość gości. Była też okazja obejrzeć pałac z zewnątrz w całej jego okazałości.
Jeśli będziecie zwiedzać Dolny Śląsk, zajrzyjcie też do Kamieńca Ząbkowickiego. Pałac Marianny Orańskiej warto zobaczyć, posłuchać ciekawych historii opowiadanych przez przewodnika. Nie będziecie zawiedzeni. POLECAM!!!
Miałem okazję nocować w pałacu w czasach gdy był w rękach prywatnych. Zatęchłej pościeli zapach wynagrodziły sokoły latające pomiędzy wieżami. Pałac zwiedzałem bez przewodnika. Do dziś pamiętam sforę psów biegającą po dziedzińcu nocą i witającą gości na podjeździe