Wiele razy przejeżdżałem przez Gminę Lubomię. Jakoś nigdy nie było czasu, by się zatrzymać, zobaczyć zabytki, ciekawe miejsca tego obszaru. Aż do pewnej niedzieli. Postanowiliśmy pospacerować pośród Stawów Wielikąt. Wracając do domu, zauważyliśmy znaki kierujące do Grobu Bordynowskiej Pani i na kopiec. Nawet się nie zastanawialiśmy. Wrzuciłem kierunkowskaz i skręciliśmy zgodnie z oznaczeniem. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się przed kopcem. Niestety miejsc postojowych tam nie ma, musieliśmy zaparkować na poboczu drogi.
Kopiec znajduje się na granicy Lubomi i Syryni, na ul. Powstańców Śląskich. Został usypany na nowo w latach 1793-1794 jako kopiec graniczny. Z miejscem tym związanych jest wiele legend. Jedna z nich mówi, że w czasie wojen szwedzkich, kiedy żołnierze szwedzcy opuszczali te strony, każdy z nich szablą rzucił garść ziemi na pożegnanie i w ten sposób powstał kopiec. Patrząc na usypane wzniesienie możemy puścić wodze wyobraźni i zobaczyć tysiące wojów które tędy maszerowały. Inna legenda mówi, że dawno temu Scytowie oblegali Racibórz. Ale ponieważ nie mogli go zdobyć napadli na pobliskie wsie. W miejscu kopca stoczyli bitwę z tutejszymi mieszkańcami. Polegli wojowie obu stron spoczęli we wspólnym grobie, właśnie pod kopcem.
Kopiec to najwyższy punkt widokowy w Syryni. Rozciąga się z niego panorama na całą okolicę. Przy dobrej widoczności można dostrzec Beskidy. Córki co chwila wypatrzyły coś ciekawego na horyzoncie.
U podnóża kopca znajduje się głaz narzutowy, pozostałość po lądolodzie skandynawskim. W roku 1962 został uznany za pomnik przyrody nieożywionej. Na kamieniu został wyryty napis w języku niemieckim: „Sophien Linde 1822” czyli Lipa Zofii, poświęcony najprawdopodobniej Zofii Lichnowskiej.
Kolejne miejsce, które chcieliśmy zobaczyć, to grób Bordynowskiej Pani. Od kopca przy którym zaparkowaliśmy nie było kolejnych znaków kierujących do grobu. Trochę pokręciliśmy się w kółko, w końcu zauważyłem Pana, który bacznie nam się przyglądał. Zapytałem o drogę. Okazało się, że przed samym kopcem jest droga w prawo. Należy w nią skręcić, po ok. 80-100 metrach jest betonowy płot. Przed płotem należy skręcić w lewo, w polną drogę (droga dojazdowa do pól). Już z daleka widać ceglaną kapliczkę.
Grób Bordynowskiej Pani to ceglana kapliczka położona pośród pól. W ostatnim czasie została gruntownie odrestaurowana. Pochowano tutaj Zofię Eleonorę von Bodenhausen, dawną właścicielkę Grabówki (zmarła w 1751 roku) oraz dwoje jej dzieci. A dlaczego pochówek nie odbył się na cmentarzu? Otóż właścicielka Grabówki była wyznania protestanckiego, zaś okoliczna ludność to katolicy. A w tamtych czasach protestanci nie byli chowani na cmentarzach katolickich. To tłumaczy, dlaczego grobowiec usytuowany jest pośród pól.
Jest również legenda, która tłumaczy pochówek w tym nietypowym miejscu. Otóż przed swą śmiercią Zofia Eleonora poprosiła, by jej ciało włożyć do prostej trumny, następnie zaprząc do wozu parę wołów i tam gdzie zatrzymają się po raz trzeci złożyć jej ciało. Piękne, prawda?
W ostatnich latach prowadzono tutaj wykopaliska archeologiczne. Odnaleziono sam grób Bordynowskiej Pani oraz jej szkielet. Ze szczątków jej dzieci niewiele pozostało. Prace wykopaliskowe oraz renowacja pomnika były finansowane przez władze Gminy Lubomia.
Po obejrzeniu grobu Bordynowskiej Pani ruszyliśmy dalej, czyli do wsi Grabówka. Od kopca to kilkaset metrów. Należy jechać dalej ulicą Powstańców Śl. aż do głównej drogi. Po jej przejechaniu na wprost wjeżdżamy do wspomnianej wsi. Zaraz na jej początku usytuowany jest kolejny obiekt, któremu chcieliśmy się przyjrzeć. Chodzi mianowicie o spichlerz z XVIII wieku. Należał od zabudowań dworskich, które jednak nie przetrwały do naszych czasów. Spichlerz jest murowany z cegły, przykryty dwuspadowym dachem. Ciekawym elementem są przypory oraz portal z oryginalnymi kutymi drzwiami. Do środka wejść nie można, wszystko pozamykane. Przez okienko zobaczyłem pustą halę i trochę śmieci. Cały obiekt można swobodnie obejść dookoła. Myślę, że przydałaby się w tym miejscu tablica z krótkim opisem budowli.
Przejeżdżając przez Gminę Lubomia warto zboczyć z głównych dróg, zatrzymać się na chwilę. Przypatrzeć się zabytkom, miejscom związanym z miejscowymi podaniami. Warto poznać kawałek historii tych ziem. Zachęcam wszystkich do odpoczynku wśród pól, łąk i stawów Gminy Lubomia.