Nasze małe ojczyzny, miejscowości w których mieszkamy, z których pochodzimy, niejednokrotnie mogą pochwalić się bogatą przeszłością. Czasami zapomnianą, czasami ukrytą pośród pól, łąk i lasów, czasami znaną tylko nielicznym. Ale to nasze dziedzictwo, które warto odkryć, ocalić od zapomnienia.
Moje rodzinne miasto Rybnik, kryje wiele takich historii. Dzielnica Rybnika, z której pochodzę – Niewiadom, również posiada bogatą przeszłość. Rybniczanie znają znajdującą się tutaj zabytkową kopalnię „Ignacy”. Ale nie wszyscy wiedzą, że w XIX wieku i na początku XX funkcjonowała tutaj również inna kopalnia, Beatensglück czyli Szczęście Beaty. Kopalnię zgłosił 7 lipca 1856 roku Franz Strahler właściciel dóbr rycerskich w Niewiadomiu Dolnym. W latach 80 – tych XIX wieku była największą kopalnią w rejonie Rybnika. Zamknięta została 1.02.1919 roku.
Do dnia dzisiejszego pozostało niewiele śladów z dawnej świetności kopalni Beatensglück. Wiele z nich ukrytych jest w kompleksach leśnych Niewiadomia. Dzięki zaangażowaniu pasjonatów oraz władz miasta, powstała pod koniec 2017 roku Industrialna Pętla Terenowa, czyli szlak pieszo-rowerowy wiodący śladami dawnej kopalni. Jej celem jest przypomnienie industrialnego dziedzictwa tych terenów oraz zachowanie tożsamości historycznej w pamięci następnych pokoleń.
Ponieważ Niewiadom to moje rodzinne strony, postanowiłem na własne oczy zobaczyć, w jakie miejsca Industrialna Pętla Terenowa mnie zaprowadzi. Chciałem przypomnieć sobie miejsca znane z dziecinnych zabaw. Szlak pieszo-rowerowy liczy ok 5,4 km. Posiada 11 przystanków, każdy opisany, opatrzony mapą.
Nadeszła kwietniowa, słoneczna i ciepła niedziela. Założyłem buty na nogi i wyruszyłem na szlak. Wędrówkę można rozpocząć z każdego miejsca. Nie trzeba zaczynać od przystanku nr 1. Ja zacząłem od przystanku nr 9. Trasa jest dobrze oznakowana, nie można się zgubić.
Pętla prowadzi głównie leśnymi ścieżkami i duktami. Niektóre są bardziej uczęszczane, inne mniej. Niektóre etapy wiodą dawnymi nasypami kolejki. Ponad półkilometrowy odcinek ciągnie się wzdłuż ulicy Sportowej.
Zatem zacząłem od przystanku nr 9, czyli przy dawnej piaskowni kopalnianej. Dzisiaj teren porośnięty jest lasem, ale bez większych trudności można zorientować się w jaki sposób pozyskiwany był piasek. Piaskownia została uruchomiona w 1908 roku. Surowiec był potrzebny do podsadzania wyrobisk piaskiem na mokro.
Dalej szlak biegnie dawnym nasypem kolejki szynowej (tzw. Sandbahn), którą transportowano piasek do szybu „Johannes”. Tereny wokół trasy porośnięte są lasem. Wzdłuż ścieżki można oglądać zapadliska, czyli doły pokopalniane. Ktoś niezorientowany może pomyśleć, że to leje po bombach z okresu II Wojny Światowej. W rzeczywistości to teren zdegradowany przez wydobycie węgla kamiennego.
Idąc cały czas lasem doszedłem do dawnego szybu „Johannes” czyli przystanku nr 10. Szyb ten oddano do użytku w 1874 r. Miał głębokość 67 m., murowane nadszybie z maszyną wyciągową i kotłownią. Do bocznicy kolejowej poprowadzono kolejkę linowo-szynową o napędzie parowym. Do dnia dzisiejszego niewiele się zachowało. Zobaczyć można zaledwie resztki obmurowania szybu. Kiedy się dobrze przyjrzałem, to rozpoznałem fragment porządnie wymurowanej ściany szybu. Gdyby nie tablica informująca, wiele osób nawet by nie zauważyło, że tuż obok ścieżki znajdują się resztki budowli. Proponuję zejść ze szlaku kilka kroków w las, wtedy wszystkie pozostałości można dobrze obejrzeć.
Po pstryknięciu kilku fotek, ruszyłem dalej. Po ok. 3 minutach doszedłem do ul. Batorego. Skręciłem w prawo i po ok. 40 metrach doszedłem do ul. Sportowej. Tam również należy skręcić w prawo. Dalej szlak wiedzie ulicą Sportową aż do skrzyżowania z ul. Raciborską. I właśnie przed samym skrzyżowaniem natrafiłem na jedyny akt wandalizmu na całej pętli. Tabliczka z oznakowaniem trasy została złamana.
Podpowiadam, że najlepiej dojść do ul. Raciborskiej, przejść ją na drugą stronę i skręcić w prawo. Zaraz na skraju lasu zobaczymy kolejny przystanek, czyli zapadliska. W wielu miejscach na trasie możemy zauważyć doły będące wynikiem eksploatacji węgla, ale w tym miejscu zapadliska są wyjątkowo głębokie.
Dalej szlak prowadzi znowu lasem, aż do przystanku nr 1 czyli dawnej piaskowni kopalnianej. To już druga piaskowania na naszej trasie. Nie jest tak efektowna jak pierwsza. Gdyby ktoś chciał zaczynać swoją wędrówkę od tego miejsca, to znajduje się tutaj duży plac na którym można zostawić samochód.
I znowu zagłębiłem się w las. Szlak prowadzi do kolejnego szybu, który nosił nazwę „Nordschacht”. Został zbudowany aby zapewnić odwodnienie i wentylację w kopalni. Drążony był w latach 1909-1912, miał 131 m. głębokości. Do dnia dzisiejszego można zobaczyć zrąb szybu oraz zbiornik na piasek.
Po dokładnym obejrzeniu pozostałości budowli, ruszyłem leśną ścieżką na spotkanie z kolejnym szybem. Tym razem razem to pozostałości szybu pomocniczego „Brendel”. Miał on głębokość 70 metrów. Zachował się do dzisiejszego dnia jego zrąb oraz fundamenty maszyny wyciągowej.
Ruszyłem dalej. Tym razem szlak zaprowadził mnie w pobliże ul. Raciborskiej, do kolejnego przystanku. Przede mną były pozostałości szybu „Helena”. Jego głębienie rozpoczęto z końcem lat 80-tych XIX wieku. Był to nowoczesny szyb o obudowie murowanej i głębokości 124 metrów. Uruchomiony został w 1892 roku. W jego sąsiedztwie wybudowano kotłownię, łaźnię robotniczą, cechownię, budynek maszyny wyciągowej, kuźnię i przepompownię. Aby zobaczyć pozostałości tych budynków należy zagłębić się kilka kroków w las. W całości zachował się tylko jeden budynek (dawna łaźnia?), dzisiaj zaadoptowany na mieszkania socjalne.
Kilkanaście metrów dalej, w kierunku ul. Raciborskiej znajduje się kolejny przystanek, Kantyna Kopalniana. Powstała około 1910 roku i funkcjonowała do końca II Wojny Światowej. W okresie międzywojennym i i kilkanaście lat po wojnie, urządzano w jej pobliżu festyny. W czasach PRL budynek został zaadaptowany na mieszkania. Funkcję tę pełni do dnia dzisiejszego.
Ruszyłem dalej. Kilka metrów szlaku wiedzie wzdłuż ulicy Raciborskiej, po czym znowu trasa zagłębia się w las. Po kilkudziesięciu metrach docieram do kolejnego przystanku, czy Willi Dyrektora. Budynek został zbudowany ok. roku 1910. Przez pierwsze kilka lat mieszkał w nim dyrektor kopalni, później służyła urzędnikom kopalni „Rymer”. W połowie lat 60-tych willę przekształcono w przedszkole, które działało tutaj do roku 1993. Chodziłem do tego przedszkola, więc doskonale pamiętam jak wyglądał budynek oraz zabudowania gospodarcze. Niestety, bez właściciela, który by dbał o zabytek, willa popadła w ruinę. W roku 2016 została rozebrana. Dzisiaj nie ma po niej śladu.
A jeszcze kilka lat temu, teren ten szpeciła ruina Willi Dyrektora.
Wielka szkoda, że ten piękny zabytek zniknął z krajobrazu Niewiadomia. Na pewno wielu okolicznych mieszkańców posiada miłe wspomnienia związane z dawną Willą Dyrektora Kopalni.
Ruszyłem w dalszą wędrówkę. Kolejny przystanek to wielorodzinne domy robotnicze zwane familokami. Te, które miałem przed sobą, zostały zbudowana w latach 1914-1915. Dzisiaj są pięknie odnowione, przyciągają wzrok przechodniów.
Jeszcze kilka lat temu, te pięknie dzisiaj wyglądające familoki były w opłakanym stanie.
Trasa obchodzi familoki i wiedzie na drugą stronę ulicy Raciborskiej. Przede mną ostatni przystanek, kamienny krzyż przydrożny. Wg zamieszczonej na nim inskrypcji pochodzi z 1827 roku. Na mapie z tego samego roku krzyż już widnieje. Można przyjąć, że prawdopodobnie jest starszy niż wynikałoby z inskrypcji. Jest zatem jednym z najstarszych krzyży w okolicy.
Dalej doszedłem szlakiem do przystanku nr 9, piaskowni kopalnianej, czyli miejsca od którego zacząłem swoją wędrówkę. Przejście całej pętli zajęło mi blisko 2 godziny. Myślę, że każdy kto zdecyduje się na przejście całej Industrialnej Pętli Terenowej nie będzie zawiedziony. Jedni będą podziwiać pozostałości dawnej kopalni „Szczęście Beaty”, inni będą się cieszyć otaczającą ich przyrodą. Jeszcze inni, uzbrojeni w aparat fotograficzny, mogą polować na ciekawe ujęcia. Dla wszystkich będzie to na pewno miła forma odpoczynku. I okazja do spędzenia chwil z rodziną czy przyjaciółmi.