Wiosna nadeszła, czas wyruszyć na poszukiwanie ciekawych, trochę zapomnianych obiektów. Tym razem wybrałem się do Pilchowic. Pilchowice to niewielka miejscowość w powiecie gliwickim, siedziba gminy Pilchowice. Jej początki sięgają XIV wieku. We wsi znajduje się wiele interesujących obiektów, jednak tym razem zdecydowałem się odszukać znajdujące się na tym terenie bunkry z czasów II Wojny Światowej.
Schrony bojowe znajdują się przy ul. Trześniówka. Prowadzi tamtędy żółty szlak rowerowy. Ponieważ jechałem samochodem, musiałem szukać ulicy, a nie szlaku rowerowego. Dojechałem do centrum miejscowości. Myślałem, że drogowskazy doprowadzą mnie do celu. Niestety żadnego nie znalazłem. Musiałem dopytać przechodniów, w którą stronę mam jechać. Okazało się, ze dojazd nie jest skomplikowany. Jadąc od centrum wsi w stronę Raciborza, obok składu budowlanego znajduje się asfaltowa droga w lewo. To właśnie ul. Trześniówka. Jadąc nią, minąłem nieczynne torowisko kolejki wąskotorowej. Kawałek dalej droga skręca w lewo pod kątem 90 stopni. Zgodnie z uzyskanymi informacjami, pojechałem na wprost polną drogą. Można nią dojechać do samych bunkrów.
Samochód zaparkowałem zaraz po zjeździe z głównej drogi. Dalej wyruszyłem na piechotę. Schrony bojowe łatwo przeoczyć. Z daleka wyglądają jak pagórki porośnięte zaroślami i drzewami.
Bunkry zostały wybudowane przez Niemców przed wybuchem II Wojny Światowej, a dokładnie w 1939 roku. Usytuowane wzdłuż dawnej granicy państwa, wchodziły w skład tzw. Pozycji Górnośląskiej. Linia umocnień ciągnęła się na długości ok. 40 km, od miejscowości Miedary koło Tarnowskich Gór na północy aż do Pilchowic na południu. Do września 1939 roku ukończono budowę 26 schronów. W kampanii wrześniowej nie zostały wykorzystane, dopiero 1944 roku część z nich została użyta do osłony wycofujących się wojsk.
Idąc od strony centrum Pilchowic, po lewej stronie, jakieś 10 metrów od drogi, na skraju pola znajduje się pierwszy z bunkrów. Z daleka wygląda jak pagórek porośnięty drzewami. Dopiero kiedy podszedłem bliżej, zorientowałem się, że to obiekt, którego szukam.
Bunkier do którego dotarłem to schron bojowy typu Sonderwerk, spotykany jest jedynie na Górnym Śląsku. To ciężki schron, którego zadaniem było wspomaganie schronów typu Regelbau. Wyposażony był w dwie pancerne kopuły obserwacyjno-bojowe. Jego wyposażenie stanowiły trzy karabiny maszynowe. Obsługa składała się z 12 osób. Plan schronu znalazłem na stronie fortyfikacja.pl
Kilka kroków po zaoranym polu i znalazłem się u wejścia do schronu. Poczułem rozczarowanie, bo cały obiekt zalany był wodą. O wejściu do środka nie mogło być mowy. Woda sięgała zbyt wysoko, nawet gdybym miał kalosze, nie dałbym rady tam się dostać. Mimo to, mogłem się dokładnie przyjrzeć grubym murom, żelaznym belkom… Myślę, że obrońcy mogli czuć się w środku bezpiecznie. Skoro nie dane mi było wejść do środka, obszedłem schron dookoła. W dwóch miejscach można bez większych problemów wejść na sam wierzchołek. Dopiero po wejściu na górę, mogłem rozpoznać wybetonowane osłony które były elementem kopuły obserwacyjno-bojowej. Szyby, które prowadziły w głąb schronu również były zalane wodą i pełne gałęzi. Trzeba uważać, aby nie wpaść do środka.
Co mogłem, to obejrzałem, po czym skierowałem się do drugiego ze schronów. Znajduje się on po drugiej stronie drogi, mniej więcej naprzeciw pierwszego. Jest jednak położony trochę dalej w polu. Musiałem przejść jakieś 30-40 metrów zanim dotarłem do wejścia.
Ten schron bojowy to Regelbau 116b. Oznacza to, że zamiast kopuły bojowej miał być wyposażony w peryskop. Uzbrojenie składało się z armat przeciwpancernych i karabinu ckm. Plan schronu skopiowałem ze strony fortyfikacja.pl
Spodziewałem się, że ten schron również będzie cały zalany. Drogę do wejścia zagrodził mi mur gęstych zarośli. Kiedy podszedłem bliżej zauważyłem wydeptaną wąską ścieżkę. Zszedłem nią kilka kroków w dół i znalazłem się przy wejściu. Ten bunkier był na szczęście suchy. Chociaż wejście z lewej strony jak również pierwsze pomieszczenie do którego to wejście prowadziło pełne było błota. Skierowałem więc kroki do mniejszego otworu drzwiowego po prawej stronie. Niedaleko wejścia, w wąskim korytarzu znajduje się studzienka na wodę. Należy uważać, aby w nią nie wpaść. Tym bardziej, że w schronie jest ciemno. Niestety, nie pomyślałem o tym, żeby zaopatrzyć się w latarkę. Musiałem sobie świecić telefonem. Wnętrze schronu składa się z dwóch większych pomieszczeń, kilku mniejszych oraz dwóch korytarzy. Poza jednym większym pomieszczeniem z błotem na ziemi, pozostałe były suche. Do każdego mogłem swobodnie wejść. Wnętrza są w dobrym stanie. Poza kilkoma śmieciami zupełnie puste.
Po obejrzeniu wnętrza chciałem dostać się na wierzchołek schronu. Gęste zarośla uniemożliwiły mi to jednak. Mogłem obejść obiekt tylko dookoła.
Do obejrzenia pozostał mi jeszcze jeden schron. Rozejrzałem się dookoła, ale nie dostrzegłem nic wskazującego by znajdował się w zasięgu wzroku. Poszedłem więc dalej drogą i po kilku krokach spostrzegłem przed sobą jakiś zarys budynku z krzakami na dachu. Ruszyłem w tamtym kierunku. I rzeczywiście, jakieś 100 metrów od pierwszego schronu, również po lewej stronie drogi, znajduje się trzeci bunkier. Wygląda zupełnie inaczej niż dwa pozostałe. Jest mały, jednoizbowy. Bez problemu można wejść do środka. Jest zupełnie pusty. Poza otworem drzwiowym posiada dwie strzelnice dla karabinu maszynowego, w tym jedną z uskokami przeciwrykoszetowymi. A może jeden z otworów służył tylko do obserwacji? Myślę, że ten schron pełnił funkcję wartowniczą lub obserwacyjną. Można go swobodnie obejść dokoła.
Schrony bojowe w Pilchowicach położone są na terenie prywatnym. Dookoła rozciągają się pola uprawne. Dlatego najlepiej wybrać się tam po żniwach lub zimą, aby nie niszczyć upraw. Do wszystkich trzech obiektów można swobodnie podejść, objeść dokoła… Oczywiście nie namawiam nikogo do wchodzenia do środka czy na dach schronu, bo jest to niebezpieczne.
Trochę żal, że tak piękne obiekty niszczeją. Może gdyby znalazła się jakaś grupa zapaleńców, która by o nie zadbała, odnowiła, oczyściła… Myślę, że schrony mają olbrzymi potencjał przyciągnięcia turystów nawet z dalekich okolic. W ich sąsiedztwie można by np. organizować pikniki militarne, zloty zabytkowych pojazdów wojskowych czy odgrywać rekonstrukcje bitew. Może jak wrócę tam za kilka lat powita mnie dobrze funkcjonująca infrastruktura turystyczna.
Zachęcam wszystkich do odwiedzenia schronów bojowych w Pilchowicach. To kawałek historii tych ziem. Wszyscy, którzy interesują się historią czy szeroko pojętymi zagadnieniami militarnymi nie będą zawiedzeni. Ja się nie zawiodłem!!!