Brzezinka – ruiny pałacu

Brzezinka to malutka wieś położona w woj. dolnośląskim, w powiecie oleśnickim, w gminie Oleśnica. Jej początki sięgają prawdopodobnie okresu średniowiecza. Na jej terenie znajduje się pałac, a w zasadzie to jego ruiny. To właśnie owe ruiny były powodem mojej wizyty w tej miejscowości.

Na przestrzeni wieków wieś należała do różnych rodów. W roku 1718 majątek kupili bracia, Karol Chrystian i Joachim Wacław von Kospoth. To oni podjęli w roku 1725 decyzję o budowie pałacu. Miało to być jedno z najwspanialszych założeń barokowych w księstwie oleśnickim. Niestety ani jeden z nich nie doczekał ukończenia tego działa. Po ich bezpotomnej śmierci, majątek odziedziczyła w 1729 roku wnuczka ich siostry, Anna Zofia Krystyna von Erbach. Wyszła za mąż za hrabiego Joachima von Maltzan. Po jego śmierci poślubiła hrabiego Baltazara von Promnitz, zaś po jego śmierci za hrabiego Fredricha Augusta von Kospoth. Anna Zofia zmarła w 1759 roku. Po śmierci jej trzeciego męża majątek odziedziczył jego bratanek Krzysztof August von Kospoth. W rękach tej rodziny majek pozostawał do 1945 roku.

Pałac zaprojektował Johann Blasius Peintner, budowniczy m.in. Uniwersytetu Wrocławskiego. Jego budowa została ukończona przez hrabinę Annę Marię w roku 1751. Właściciele majątku na przestrzeni lat zgromadzili w jego wnętrzach wiele dzieł sztuki. Pałac musiał robić ogromne wrażenie, z pewnością niejednego odwiedzającego urzekł swoim przepychem.

Zdjęcie poniżej przedstawia pałac z lat 30-tych XX wieku od strony frontowej. Zdjęcie ze strony www.olesnica.nienaltowski.net

Dzisiaj pałac to kompletna ruina, bez dachu, stropów, okien i drzwi. Drzewa i krzaki wdzierają się do środka. Nie ma możliwości zrobić nawet zdjęcia obejmującego cały obiekt. Z drogi prowadzącej przez Brzezinkę, z powodu całkowitego zarośnięcia terenu przez samosiejki, budowli nie widać.

Przyjechałem do Brzezinki we wrześniu. Przedarłem się przez zarośla i dotarłem pod budynek. Stan był naprawdę opłakany. Stanąłem przed frontowym wejściem. Kolumny zdobiące wejście oraz podtrzymujące dawniej mały balkon, obrośnięte były roślinnością. Po owym balkonie nie ma oczywiście już śladu. Zachowały się natomiast w jakim takim stanie rzeźby zdobiące portyk. Wokół leżało mnóstwo kamiennych bloków stanowiących dawniej część pałacu.

Po kilku zarośniętych i zniszczonych schodkach wszedłem na ganek. Niestety, zawalony strop piwnicy w pierwszej sali, która dawniej stanowiła pewnie sień, uniemożliwił mi wejście do środka pałacu. Mogłem tylko rozejrzeć się stojąc w progu budynku. Zachowały się bogate zdobienia portalu drzwiowego prowadzącego z sieni do kolejnego pomieszczenia, sali myśliwskiej. Z uwagi na brak stropu, mogłem podziwiać piękne zdobienie wejścia do sali balowej na pierwszym piętrze. Ponad drzwiami zostały umieszczone herby rodów von Promnitz (po lewej) i von Erbach (po prawej). Prezentują się naprawdę pięknie.  Pomiędzy parterem a pierwszym piętrem zachowały się tylko pozostałości belek podtrzymujących strop.

Ponieważ nie mogłem wejść do środka od frontu, postanowiłem spróbować od strony ogrodu. Oczywiście ścieżka żadna nie prowadziła, musiałem przedzierać się przez krzaki. Ale było warto. Wejście od strony ogrodu prezentowało się znacznie lepiej niż niż to frontowe. Zwłaszcza oczarował mnie, umieszczony nad drzwiami, kartusz herbowy. Można w nim zobaczyć herby rodów von Maltzan (po lewej) i von Erbach (po prawej). A poniżej wyryty rok 1725, czyli rok, w którym rozpoczęto budowę pałacu.

Od strony ogrodu mogłem dostać się do wnętrza pałacu. Pierwsze pomieszczenie to była, wspomniana już wcześniej, dawna sala myśliwska. Nad nią znajdowała się sala balowa. Klatka schodowa nie istniała, więc na górę nie mogłem się dostać. Poza tym z sufitu zwieszały się kawałki stropu, więc byłoby to niebezpieczne. W pierwszym pomieszczeniu zachowały się pozostałości dawnych kominków, obramowania otworów drzwiowych, dekoracje stiukowe. Dawniej sala myśliwska musiała wyglądać pięknie. Na wprost wyjścia do ogrodu znajdowały się drzwi prowadzące do sieni, a stamtąd na zewnątrz. Mogłem oglądać ganek poprzedzony kolumnami z drugiej strony. A ponieważ, jak wspomniałem wcześniej, sień była zawalona, nie mogłem, jak w dawnych czasach, wyjść na zewnątrz głównym wyjściem.

Z dawnej sali myśliwskiej, drzwi po prawej i po lewej stronie prowadziły do dalszych pomieszczeń. W tych już nie było stropów, gdzieniegdzie tylko pozostałości dachu. Na podłodze sporo gruzu i resztki belek. Natomiast zachowały się w nich, oraz w pomieszczeniach nad nimi, pozostałości kominków. Każdy kominek był inny, posiadał inne zdobienia. Z pewnością były ozdobą pokoi.

Dawniej pałac był z pewnością perłą ziemi oleśnickiej. Dzisiaj to ruina. Nie potrafię zrozumieć, jak tak piękny obiekt można było doprowadzić do takiego stanu. Ale myślę, że jeszcze można go uratować. Pod warunkiem, że zostaną podjęte szybkie decyzje, mające na celu w pierwszej kolejności zabezpieczenie tego, co jeszcze zostało. A następnie jego odbudowę.

Dobra wiadomość jest taka, że z  23 kamiennych posągów stojących w dawnych ogrodach, 22 możemy podziwiać w ogrodach pałacu w Wilanowie. Część dzieł sztuki jeszcze w latach 20-tych i 30-tych właściciele zdeponowali we wrocławskim muzeum. Być może część z nich ocalała.

Nie polecam nikomu zwiedzania tego obiektu. Nie jest tam bezpiecznie,  nieostrożny krok może grozić wypadkiem.

Poniżej jeszcze kilka zdjęć obrazujących dawną świetność pałacu, skopiowanych ze strony: www.olesnica.nienaltowski.net     Pierwsze, to widok pałacu od strony ogrodu, drugie to sala myśliwska, trzecie to sala balowa.

Dodaj komentarz