Osada warowna Białogród w Strumieniu

Jakiś czas temu usłyszałem o warownej osadzie Białogród w Strumieniu. Poszperałem trochę w internecie i stwierdziłem, że warto pojechać i zobaczyć ją na własne oczy. W jedną z czerwcowych, słonecznych sobót zapakowaliśmy się z córkami do samochodu i wyruszyliśmy w kierunku Strumienia.

Osada znajduje się na końcu ulicy Granicznej. Niby całkiem blisko rynku, ale trafić naprawdę trudno. Żadnych drogowskazów nie znaleźliśmy. Nawigacja, owszem, doprowadziła nas do ul. Granicznej, ale co dalej? Bez zasięgnięcia języka na pewno byśmy tam nie trafili. Mieszkańcy miejscowości opisali nam w którą stronę się kierować i jak dojechać. Tym sposobem trafiliśmy do celu.

Podpowiem, że trzeba dojechać do końca ul. Granicznej, napotkaną kapliczkę należy minąć z prawej strony (to ważna informacja, bo kapliczka stoi na rozstaju dróg). Kiedy dojedziemy do miejsca, gdzie droga skręca w prawo pod kątem 90 stopni, należy pojechać prosto polną drogą w las. Po kilku metrach z lewej strony lasek się skończy i pośród pól zobaczymy zabudowania osady. Dalej już bez problemu można trafić.

Tak więc z niewielkimi trudnościami dojechaliśmy do celu naszej wyprawy. Przed samą osadą jest drewaniana brama, którą wjechaliśmy na parking wysypany kamieniami. Ale jeszcze przed bramą, napotkaliśmy strażnika – drewnianego woja, który strzeże osady.

Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w kierunku zabudowań. Na spotkanie wyszedł nam właściciel osady czyli Dziadosz. Jak się okazało, nie obowiązuje cennik wejść. Każdy może wrzucić do wystawionej puszki ile uzna za stosowne. Dziadosz objaśnił nam, że możemy w zasadzie wszędzie chodzić bez ograniczeń, tylko prosił, żeby nie zaglądać do chat. A to z tego powodu, że akurat odbywała się gra terenowa i w chatach mieli swoje prywatne rzeczy uczestnicy tejże gry.

Osada warowna Białogród wybudowana została przez osoby prywatne za własne pieniądze. Jest więc to teren prywatny. Właściciele, na podstawie źródeł historycznych, odtwarzają osadę z X wieku. Wszystkie budynki powstają z wykorzystaniem technik oraz narzędzi z tego okresu. Chaty budowane są bez użycia gwoździ, szczeliny pomiędzy belkami uszczelnione są mchem oraz gliną.

Weszliśmy w obręb osady. Jak przystało na średniowieczną wioskę, przez jej środek ciągnie się ulica wyłożona deskami. Po co taka droga? Aby po silniejszych opadach deszczu czy wiosennych roztopach mieszkańcy nie tonęli w błocie. Pierwszą budowlą napotkaną przy drodze jest wiata, która stanowi niejako centrum życia mieszkańców. Wewnątrz znajduje się palenisko, ławy…. Tam właśnie spotykali się, a także stołowali uczestnicy gry terenowej. Nie mogłem więc swobodnie zrobić zdjęć.

Poza wiatą, w osadzie znajdują się także chaty mieszkalne. Różnią się od siebie, wielkością, kształtem, pokryciem dachu… I co mnie najbardziej zainteresowało, to zaczęta budowa. Mogłem dokładnie przyjrzeć się, w jaki sposób mieszkańcy słowiańskich, wczesnośredniowiecznych wiosek wznosili swoje domostwa.

Skoro wioska nosi nazwę osady warownej, to i jakieś umocnienia strzegące mieszkańców grodu przed wrogim najazdem powinny być. I rzeczywiście, jest wieża bramna, która pełniła również rolę punktu obserwacyjnego. Jest fragment wału ziemnego z palisadą, jest też wykopany rów, który imituje fosę.

We wczesnym średniowieczu grody pełniły rolę centrów plemiennych, były ośrodkami kultów pogańskich, ale także były przystosowane do obrony. I właśnie walory obronne osady są dobrze wyeksponowane. Skoro budowniczy Białogrodu posiłkują się źródłami historycznymi, to jestem przekonany, że tak właśnie musiały wyglądać grodziska plemienne Słowian np. Gołęszyców, którzy we wczesnym średniowieczu zamieszkiwali ziemie m.in. dzisiejszego Śląska Cieszyńskiego.

Jednak największym hitem osady, przynajmniej dla moich córek, były hodowane tutaj zwierzęta. Żyją tu kozy, gęsi, dzikie świnie… Wszystkie są przedstawicielami najstarszych ras hodowanych na tych terenach. Gęsi chodzą luzem po całej osadzie, młode kozy hasają po łące, tylko świnie mają zagrodę z której nie wydostaną się na zewnątrz. Natomiast największą sympatią dziewczyny obdarzyły wioskowego kundla. Ganiały z nim po całym terenie. Dla dzieci z bloków, nieograniczony kontakt z tyloma różnymi zwierzętami naraz, to nie lada atrakcja.

Jak w prawdziwym słowiańskim grodzie, również w tej osadzie znajduje się Święty Gaj. Święte Gaje w kulturze Słowian pełniły bardzo ważną rolę. Były poświęcone bogom, duchom przodków, siłom natury, odbywały się tutaj wszystkie obrzędy religijne.

W Białogrodzie Święty Gaj znajduje się na końcu osady, za ostatnimi zabudowaniami. To niewielki zagajnik, z dwoma malutkimi jakby wzgórzami. Na wzgórzu z lewej strony stoi rzeźba niewielkich rozmiarów wyobrażająca Świętowita (przyjęło się błędnie – za Joachimem Lelewelem – nazywać go Światowidem). Etymologia tego słowa oznacza Tego Który Rozporządza Mocą Nadprzyrodzoną. Uważany był za najwyższego boga, pana niebios, wojny, płodności i urodzaju. Najbardziej znanym miejscem kultu tego bóstwa była Arkona.

Pośrodku, pomiędzy pagórkami, stoi duża, naturalnych rozmiarów, drewniana rzeźba przestawiająca boginię Mokosz. Była to bogini płodności i urodzaju, kobiet i dzieci. Traktowana była jako słowiańska Matka Ziemia. Oddawano jej cześć zwłaszcza podczas żniw i zbiorów. Kult tej bogini poświadczony jest na Rusi, nie ma natomiast dowodów, że była czczona przez wszystkich Słowian. Chociaż być może była czczona pod innymi imionami.

Na pagórku po prawej stronie również jest wyobrażenie jakiegoś bóstwa słowiańskiego. Niestety nie zapamiętałem jego nazwy. Dziadosz podał jego imię, ale nie zapisałem. Jest to słup z zawieszonymi na wierzchołku czaszkami. Wydaje mi się, że to bóg Weles, zwany też Wołosem, pan magii i zaświatów. Był opiekunem bydła i gospodarstwa. Weles był także zwierzchnikiem Nawii, czyli miejsca do którego przybywały dusze zmarłych. Każda podpowiedź lub sprostowanie mile widziane.

Jak wspomniałem na początku, podczas naszego pobytu w Białogrodzie odbywała się gra terenowa. Młodzi ludzie w strojach z epoki, wcielali się w różne postacie, mieli określone zadania do wykonania… Dla mnie była to też okazja, żeby z niektórymi osobami porozmawiać. O swojej pasji, zainteresowaniu wczesnym średniowieczem, członkostwie w grupie rekonstrukcyjnej, opowiedziało mi dwoje z nich. Dowiedziałem się m.in., jak była robiona kolczuga, ile waży, jak długo się ją robi i jak się ją robi. Możecie mi wierzyć, trzeba dużo cierpliwości i mnóstwo wolnego czasu, żeby takie cudo zrobić. Pokazali też, jak z wełny są tkane paski, które służyły dawniej kobietom zarówno do ozdoby jak i przewiązania sukni. Moi rozmówcy wyrazili zgodę na publikację ich zdjęcia. Niestety zapomniałem zapytać i ich imiona.

Myślę, że warto pojechać do warownej osady Białogród. Na własne oczy można zobaczyć jak wyglądało życie naszych przodków ponad 1000 lat temu. Pobyt tam pozwoli nam przenieść się w czasie do X wieku. I to dosłownie, bo to miejsce żyje. W chatach mieszkają ludzie, na łące pasą się kozy, wokół zabudowań chodzą gęsi, szczekają psy… Pobyt w Białogrodzie to żywa lekcja historii, dla dzieci niezapomniana przygoda, dla dorosłych odpoczynek od zgiełku miasta. Moje córki były zachwycone, nie chciały wracać do domu. Warto wybrać się w to miejsce. POLECAM!!!




Jedna myśl na temat “Osada warowna Białogród w Strumieniu

  1. Zapowiada się ciekawie, ma potencjał. Oby osada dalej się rozwijała.
    Dodaję do listy „do zobaczenia” 😉

Dodaj komentarz