Na Baranią Górę

Pierwsze dni stycznia 2021 roku, a śniegu jakoś nie widać. Postanowiłem go poszukać w górach. Miałem nadzieję, że znajdę nie tylko śnieg, ale też ciszę i obcowanie sam na sam z przyrodą. Niestety, chyba bardzo wiele osób wpadło na ten sam pomysł co ja. Takich tłumów dawno w górach nie widziałem.

Moim celem była Barania Góra. Postanowiłem zdobyć szczyt od strony Wisły. Niebieskim szlakiem na Baranią Górę, stamtąd na Przysłop i czerwonym,  a później czarnym szlakiem wrócić do Wisły. Niestety nie jest do idealna pętla, szlaki nie schodzą się w tym samym miejscu. Początek niebieskiego i koniec czarnego dzieli mniej więcej 1,5 km. Samochód zostawiłem zatem koło przystanku autobusowego Wisła Czarne II. Jest tam miejsce na kilka samochodów, a dodatkowo ładnie stamtąd widać Zameczek Prezydencki. Jakiś kilometr musiałem przejść wzdłuż głównej drogi i znalazłem się na początku niebieskiego szlaku.

Ruszyłem za niebieskimi znakami. Początkowo, jakieś 2-2,5 km, szlak prowadzi drogą asfaltową. Z prawej strony swe wody toczy Biała Wisełka. Nie jest to wymagający odcinek. Trasa prowadzi lekko w górę, idzie się bardzo wygodnie. Im wyżej, tym droga była bardziej oblodzona i trzeba było uważniej stawiać każdy krok. Ale nadal wędrówka nie nastręczała żadnych problemów.

Po opuszczeniu drogi asfaltowej zaczął się najtrudniejszy odcinek. Szlak wiódł kamienistą, oblodzoną ścieżką. Ponadto, często spływała drogą woda, co dodatkowo utrudniało wędrówkę. Każdy nierozważny krok groził upadkiem. Kto miał kijki i raki, ten sobie radził, pozostali posuwali się w iście żółwim tempie.

Kiedy wszedłem w wyższe partie gór, skończył się oblodzony szlak i pojawił się śnieg. Od razu wędrówka stała się łatwiejsza i o wiele przyjemniejsza. Szlak był dobrze ubity, więc szło się bez większych trudności.

 

Szlak niebieski na Baranią Górę prowadzi głównie lasami, więc mało jest miejsc, gdzie można oglądać piękne widoki. Ale miniemy po drodze jeden punkt widokowy skąd możemy podziwiać szczyty Beskidu Śląskiego i Żywieckiego. A i w innych miejscach, w prześwitach między drzewami, możemy zachwycać się pięknem otaczających nas gór.

Pięknie też wyglądają ośnieżone drzewa, kamienie, zbocza…

I tak powili zbliżałem się do szczytu Baraniej Góry. Kiedy wyszedłem na otwartą przestrzeń, przede mną znajdował się wierzchołek góry, a wokół rozpościerały się piękne widoki. Jeszcze kilka kroków i stanąłem u celu mojej wędrówki.

Barania Góra liczy sobie 1220 m n.p.m. Jest drugim pod względem wysokości szczytem w Beskidzie Śląskim (po Skrzycznem). Krzyżują się tutaj liczne szlaki turystyczne. Na jej zboczach znajdują się źródła Białej i Czarnej Wisełki. Z uwagi na liczne wiatrołomy oraz szkody wyrządzone przez kornika, w ostatnich latach nastąpiła masowa wycinka drzew. Doprowadziło do tego, że szczyt Baraniej Góry stał się doskonałym punktem widokowym. Z postawionej tutaj stalowej wieży widokowej, rozpościera się rozległa panorama nie tylko na pasma Beskidów leżące w Polsce, ale również na czeskie i słowackie pasma górskie.

Na wierzchołku Baraniej Góry zrobiłem sobie krótką przerwę. Nie tylko po to, by podziwiać piękne widoki, ale też by wypić kubek gorącej kawy. Kawę oczywiście przyniosłem w termosie ze sobą, bo na szycie nie ma schroniska.

Ruszyłem w dalszą drogę połączonymi, szlakami czerwonym, zielonym i niebieskim, w kierunku schroniska na Przysłopie. Droga łagodnie opadała w dół, poruszałem się wśród ośnieżonych drzew. Im niżej schodziłem, tym szlak stawał się bardziej oblodzony. Czyli znowu trzeba było zwolnić tempo i uważnie patrzeć pod nogi. Po ok. 35-40 min stanąłem przed schroniskiem. Samo schronisko to murowany budynek z lat 70-tych. Moim zdaniem chyba jedno z najbrzydszych schronisk w całych Beskidach.

Nie zatrzymywałem się przy schronisku, tylko kontynuowałem wędrówkę czerwonym szlakiem w kierunku Stecówki. Początkowo asfaltową drogą, potem w dół kamienistą ścieżką. Po kilkuset metrach znowu znalazłem się na asfaltowej drodze. Szedłem nią ok. pół kilometra i na rozwidleniu szlaków wybrałem znaki czarne od Wisły Czarne. Niestety, aż do końca, czyli jakieś 5 km, biegła asfaltowa droga. To najbardziej monotonny odcinek całej pętli.

Monotonny marsz czarnym szlakiem urozmaicały wody Czarnej Wisełki, która płynęła po lewej stronie drogi przez całe 5 km.

Proponowana przeze mnie pętla liczy 18,2 km. Jej przejście zajęło mi 4,5 godz. Minusem tej trasy jest kilka kilometrów asfaltu. Ale podejście pod Baranią Górę i roztaczające się ze szczytu piękne widoki z nawiązką rekompensują te niedogodności. Cała pętla jest łatwa (może poza okresem, kiedy szlaki są oblodzone), więc nawet niedoświadczeni turyści sobie poradzą. Warto wejść na szczyt Baraniej Góry. POLECAM!!!

Dodaj komentarz